piątek, 30 kwietnia 2010

wiosenne lenistwo.....

jakos tak zawsze wiosna na mnie wpływa ze ciagle jestem śpiąca i najlepiej to bym tylko wygrzewała sie na słoneczku. i nic nie robiła. oczywiście w praktyce jest inaczej bo Monia dba o to bym była aktywna fizycznie :) w poprzednią sobotę wybraliśmy się do kolejnego parku-zoo. było super, przepiękna pogoda, zwierzątka na wyciągnięcie ręki, co niektóre nawet wylegiwały się na ściezkach po których chodziliśmy. dzieciaki wniebowzięte, Dawiś napstrykał 340 zdjęć (?!) tatuś nie lepszy - 289. dwaj fotograficzni napaleńcy ;) a my z Monią skupiłyśmy się na oglądaniu. Monia trochę wystraszyła się gadów i później nie chciała mi zejść z rąk ale na placu zabaw strachu juz nie było :)


Dawiś:






proszę zwrócić uwagę na łapczywość tego lemura :)



***

wczoraj - dosłownie- musiałam odkurzyć moją Janomkę. tydzien bez szycia. jakoś tak wyszło. ale wczoraj za to uszyłam bieżnik, kolejny zestaw konik morski & rozgwiazda oraz serducho. niewiele ale zawsze coś. jutro jedziemy odwiedzić naszych znajomych do Brandon w Suffolk wiec czeka nas długa droga - 142 mile. juz nie moge się doczekac. do usłyszenia po powrocie :)




wtorek, 20 kwietnia 2010

breloczek i motylki...

uwielbiam małe przedmioty, takie jak np. breloczki do kluczy. zawsze musi mi coś dyndać przy kluczach bo inaczej mam problem ze znalezieniem ich w torebce :) ale jakoś szybko się niszczą. muszę trochę podkablować ze Monia się do tego czasami przyczynia (tak było z breloczkiem-misiem z którego obecnie została głowa :/) postanowiłam więc sama sobie coś uszyć. i tak oto, z pomysłu zaczerpniętego z internetu, powstał filcowy muchomorek. jest trochę duzy jak na brelok ale teraz napewno nie bede przeszukiwac torby w nieskończoność :)
***
mam lekką obsesję motylkową. udało mi się wygrzebać na internecie przepiękny materiał w kolorowe motylki z przepięknymi złotymi wzorkami. powstanie z niego MÓJ portfel i etui na komórkę. oczekuję tylko na flizelinę, której niestety nie mogłam znaleźć tu na miejscu, więc poprosiłam moją ukochanę Mamusię o takową. wielkie dzięki Mamcia, jesteś jak zwykle niezastąpiona :).



piątek, 16 kwietnia 2010

powrót skarpeciaków....

jako że sprzedałam wszystkie skarpeto-monsterki udałam się na skarpeciane zakupy. a muszę powiedzieć żem wybredna ;) i takie oto kupiłam:

i od razu wzięłam się za pracę :







***
a zamiast krówek mamy cudne owieczki; tzn. nie dosłownie mamy tylko pasą się owe na pastwiskach wokół naszego miasteczka ;)




środa, 14 kwietnia 2010

nastepne pokolenie rugbistów?....

Dawiś postanowił pójść w ślady tatusia i grać......w rugby. i teraz moje odczucia są podzielone - z jednej strony cieszę się ze Dawiś w końcu zainteresował sie sportem (do tej pory szedł w moje twórcze ślady:) , z drugiej strony ...te kontuzje :( narazie to tylko zabawa a nie poważne mecze wiec bede martwic sie później. zamieszczam kilka zdjec z ostatniego treningu:

ta sama grupa wiekowa - czy widzisz róznicę /???/
co oni jedzą??
Dawiś zakleszczony w środku :)






Monia natomiast od małego przejawiała zainteresowanie sportem :)





a tu Monisia i moje ulubione żonkile:





wtorek, 13 kwietnia 2010

żałoba...


minęlo kilka dni a wciąz trudno uwierzyć w to co sie wydarzyło w minioną sobotę rano. wciąz czuje smutek i ogromne współczucie dla rodzin ofiar tej okrutnej katastrofy. i jak z pewnością kazdy z nas zadaję sobie pytanie o sens tej tragedii. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita przemyski abp Józef Michalik powiedział podczas mszy św., że "może potrzebna była sobotnia tragedia, aby świat dowiedział się o Katyniu inaczej niż dotychczas". być może, tylko ze nam - Polakom- ciagle bedzie trudno pogodzic sie z tak ogromną ofiara...

piątek, 9 kwietnia 2010

dalszy ciąg koników morskich..

dziś tak na szybciutko. zamieszczam tylko zdjęcia tego co udało mi sie wczoraj uszyć. pogoda jest tak piękna ze grzech siedziec w domu. tak więc powstały:
- zestawy konik morski + rozgwiazda:




cudny ten materiał, prawda? :)


- oraz nastepna girlanda serduszkowa:






wtorek, 6 kwietnia 2010

małpy, żyrafy i....sówki :)

wyjatkowo mile spędziliśmy tegoroczne święta choć byłam przekonana że będą smutne i tęskne. pogoda nam dopisała, więc w poniedziałek, zaraz po spryskaniu się wodą (co by tradycja nie upadła) wybraliśmy się do zoo. wstyd mówić ale do zoo mamy jakieś 15 minut jazdy a jeszcze do tej pory tam nie byliśmy. Zoo jest ogromne a główną atrakcją jest objazdowe safari. Dawiś był strasznie podekscytowany, kocha wielkie wojskowe samochody, a z takiego właśnie obserwowaliśmy luzem chodzące zwierzęta. Monia też była zaciekawiona i wyjątkowo grzecznie siedziała na moich kolanach.

Dawisiowi najbardziej podobała się małpka o bardzo smutnym spojrzeniu:

a tu posiedzenie starszyzny ;):


Monia miała bliskie spotkanie z surikatką. Obie zreszta były sobą zafascynowane:


Melman we własnej osobie :)

w kolejce na safari:




i Dawiś przed głównym wejściem:

***
Oprócz tego ze starałam się abyśmy w święta (a przede wszystkim w tak sloneczne dni) nie siedzieli w domu, znalazłam czas na dokończenie kilku moich projektów. Ukończyłam w końcu konika morskiego i girlandę sowią. Do kompletu konika dojdzie jeszcze rozgwiazda, narazie jeszcze nie ukończona :)

i sówki :


sówki są cztery ale nie zmieściły się wszystkie na zdjęciu :)